W dzisiejszym poście, pierwszym po długiej przerwie (o której powodach piszę na Facebooku), przedstawię Wam kroki, które pomagają mi przetrwać ostatni czas, emocjonalnie i organizacyjnie. Pokażę też, jak te same kroki wykorzystać w efektywnym uczeniu się nowych rzeczy. Ale to nie wszystko – na końcu opowiem Wam także o pewnej akcji, która łączy Instagram z prostym, pozytywnym działaniem „w realu”!
Ostatni czas oznaczał dla mnie i P. dużo stresu. Powrót maseczkowego „rygoru” i pandemiczne wieści. Wisząca w powietrzu przeprowadzka. Egzaminy, zaliczenia, dyplomy. Rodzinne zmartwienia… Plus mnóstwo różnych „przeszkadzajek” – z gatunku tych, które lubią się pojawiać właśnie wtedy, gdy dzieje się wszystko naraz. W takich sytuacjach pozostaje:
- Dać się porwać temu wirowi i ulegać stresorom, jak liść wichrowi.
- Schować się pod kołdrę i przeczekać (Któż tego czasem nie robi? Ale wiemy, że działa w ograniczonym zakresie).
- Spróbować – choć w pewnym stopniu i po swojemu – przejąć kontrolę nad sytuacją.
Jestem zwolenniczką nie tylko efektywnych notatek, ale też wszelkiego rodzaju checklist i praktycznych tabelek. Listy i tabelki wielu z nas kojarzą się z przymusem, sztywnymi ramami czy excelowymi komórkami znanymi z pracy. Nic z tych rzeczy. Wynotowanie konkretów naprawdę potrafi ratować życie. ;) I tak oto, wykorzystując posiadaną wiedzę, postanowiliśmy sięgnąć po stare, dobre koła ratunkowe: kartkę, długopis plus markery.
3S: stresory – sposoby – sprawdzenie
Nasze działanie oparliśmy na trzech głównych etapach:
- wyznaczenie celów (w tym przypadku naszym celem była redukcja stresu, stąd S1 – stresory);
- określenie kroków do danego celu (które nazwałam tu S2 – sposoby);
- przygotowanie planu działania i sprawdzanie (S3) naszych postępów.
Wyznaczanie celów i kroków wyglądało u nas tak:
S1: na początku wspólnie wypunktowaliśmy pięć rzeczy, które przysparzają nam ostatnio najwięcej stresu.
S2: w kolejnym kroku wypisaliśmy, na sąsiedniej karcie notesu, kroki, które możemy podjąć żeby zredukować stres związany z daną sprawą. Do każdej stresującej rzeczy przypisaliśmy maksymalnie 2-3 kroki. Co było tu dla nas ważne:
- Kroki miały być realne do wykonania i opisane możliwie precyzyjnie. Nie wystarczyło napisać, na przykład, „zamierzam się relaksować.” Świetnie, ale jak? Jakimi metodami?
- Do każdego kroku ustalaliśmy konkretne i – również realne – ramy czasowe. Bez tego moglibyśmy ulegać tendencji do odkładania potrzeb „na później” lub zwyczajnie zapomnieć o danym kroku.
- Wśród naszych kroków znajdowały się też działania cykliczne, regularne. Tu także ważne było określenie częstotliwości ich podejmowania.
Następnie na bazie naszej listy przygotowałam checklistę – planszę z harmonogramem, na której kroki znalazły się w kolejności chronologicznej. Przy każdym punkcie mamy okienko do zaznaczenia, gdy uda nam się przejść dany krok.
Przy krokach cyklicznych sprawdzamy i „odhaczamy” efekty co dwa tygodnie. Plansza miała pozostawać w zasięgu wzroku, dlatego od razu zawisła na lodówce.
Śledzimy postępy!
S3: w notesie pojawiła się jeszcze jedna zapisana karta: taka, która po dwóch miesiącach pomoże nam zweryfikować efektywność naszych działań. Znalazły się na niej trzy proste pytania:
- Z którym stresorem poradziliśmy sobie najlepiej?
- Nad czym jeszcze warto popracować?
- Które kroki zadziałały najskuteczniej?
My ustaliliśmy, że pełne efekty naszej akcji sprawdzimy za dwa miesiące. Możesz jednak ustawić własne ramy czasowe, np. tydzień, kwartał, rok – w zależności od tego, nad czym zamierzasz pracować. Z pewnością ważne jest jednak to, by w trakcie co jakiś czas, możliwie regularnie, wracać do swojej listy i weryfikować to, co udało się do tej pory zrobić. Sama ustawiłam sobie w telefonicznym i komputerowym kalendarzu powiadomienia, które mają mi o tym przypominać. ;)
Kilka(naście) punktów, morze możliwości
Takie rozwiązanie można, oczywiście, wykorzystać nie tylko do radzenia sobie ze stresem, ale też po prostu, do wyznaczania sobie krótko- i długoterminowych celów. Doprecyzowanie konkretnych wyzwań i kroków bardzo pomaga również w procesie uczenia się. Wówczas, zamiast „stresorów” wypisujemy zagadnienia, które chcemy przyswoić lub umiejętności, które pragniemy opanować. Następnie – kroki, które zamierzamy podjąć, by osiągnąć swój cel. I wreszcie, konkretne i realne terminy, w których będziemy działać.
Zamiast kilku celów można na start opisać jeden – i z nim pracować. I podobnie, zamiast 2-3 kroków, na początek można wypisać po jednym rozwiązaniu dla każdej sytuacji. My „polecieliśmy” dość ambitnie, ale na tym etapie było nam to potrzebne. Wszystko zależy od indywidualnych zasobów (czasowych, materialnych), potrzeb i tego, czego faktycznie chcesz i możesz się w danym momencie podjąć.
I znów, skup się na konkrecie. Samo „będę czytał/a książkę” nie wystarczy. Napisz lepiej: co drugi dzień będę czytał/a 20 stron książki [wstaw tytuł]. Przy opisywaniu kolejnych kroków pamiętaj, że każdy cel powinien być precyzyjny i realny.
Pamiętaj…
Nie zawsze wszystko uda się zgodnie z planem, ale sama lista zdecydowanie nie powinna być dodatkowym stresorem, wywierającym presję. ;) Potraktuj ją jako pomoc w codziennych sytuacjach, a korzystanie z niej – jako ciekawy projekt lub wyzwanie.
Zachowaj elastyczność (i wyrozumiałość dla siebie). Nie obwiniaj się, gdy jakiś krok przejdziesz dzień czy dwa później, niż było w planie. Z czasem możesz zobaczyć również, że niektóre kroki wymagają modyfikacji, a innych zwyczajnie już nie potrzebujesz. Pozwól sobie na zmiany i uwzględniaj w swoim działaniu gorsze i lepsze dni. Ale też…
Staraj się być konsenwentny/a. Ok, ustalone: podejmujesz się czegoś dzień lub dwa później, ale przejdź zaplanowany krok. Traktuj swoje wyzwanie poważnie i myśl o tym, że ma służyć przede wszystkim Tobie.
Nagradzaj się za działanie. Dla jednej osoby nagrodą będzie mała lub większa wyprawa. Dla innej może to być po prostu delektowanie się osiągniętym celem w czasie spędzonym po swojemu i ze sobą. To nie muszą być duże rzeczy. W moim przypadku świetnie działa podróż lub dobre jedzenie. Jako pożeraczka słodkości ostatnio nagradzałam się pysznym ciastem z ulubionej wrocławskiej kawiarni Coffilm.
Jeżeli nadal nie wiesz jak zacząć… sprawdź wpis Jacka Kłosińskiego „Wyznaczanie celów – czy na pewno robisz to dobrze?”. Dowiesz się z niego, dlaczego wypisywanie celów jest tak naprawdę ważne. Jacek odnosi się w nim też do znanej metody wyznaczania celów S.M.A.R.T. – jeśli więc nie znasz tego skrótu, będzie to dobra okazja, by go poznać. :)
Jeszcze jedna ważna sprawa: w poście opisuję metody przygotowane w oparciu o własne doświadczenia i posiadaną przeze mnie wiedzę. W żadnym wypadku nie traktuj go jednak jak formę porady psychologicznej. Gdy czujesz, że nie jesteś w stanie sam/a poradzić sobie ze stresem, skontaktuj się ze specjalistą. Pamiętaj też, że prezentowany przeze mnie sposób nie jest jedynym słusznym i – jak zawsze – namawiam do wypróbowywania tego, co będzie najlepsze dla Ciebie.
Wyobraźniej na Instagramie… i akcja!
Jak obiecałam na początku posta, zapraszam Was do instagramowej akcji. Jednym z naszych głównych stresorów była obecna sytuacja związana z pandemią, w tym – powrót maseczek na ulice. Ostatnio „przyznałam się” nawet w moim Insta story, że nie zareagowałam na ten fakt najlepiej. Szybko jednak postanowiłam sobie (i trochę też innym) pomóc zdystansować się do sytuacji na swój sposób – czyli kreatywnie i dość spontanicznie. Odmieniłam swoją maskę tak, by budziła uśmiech na twarzy mojej i przechodniów. Zadziałało. :) Dlatego teraz chcę zachęcić Was do wprowadzenia koloru i dystansu na nasze ulice… Co zrobiłam z maską przed spacerem? I na czym polega akcja? Tego dowiecie się na moim Instagramie, @wyobrazniej_edukacja. Serdeczne Was zapraszam do obserwowania i działania. Tym bardziej, że już wkrótce na wyobraźniejowym Insta profilu pojawią się pigułki wiedzy, związane z ćwiczeniem zdolności poznawczych, kreatywnym myśleniem i efektywnym notowaniem!
A Wy, jak radzicie sobie z obecną sytuacją? Czy macie jakieś sprawdzone sposoby? Będzie mi bardzo miło poczytać o nich w Waszych komentarzach!
Przeczytaj także:
Zostań w domu i daj się zaciekawić! – w poście – inspirujące cyfrowe zasoby plus kilka narzędzi, bardzo pomocnych w zdalnej (i nie tylko zdalnej!) pracy
Wizerunek kontra jakość? Organizacyjne wyzwania