Z wizytą w dziewczyńskim kosmosie

Dziś wyruszymy w podróż z dala od Ziemi, jednocześnie pozostając przy całkiem przyziemnych, ale i ciekawych sprawach. Nie, nie będzie o światach równoległych czy tym bardziej o podejrzanych substancjach. Obiecuję za to moc wrażeń i zapraszam na wizytę w dziewczyńskim kosmosie!

“Kosmosowi dla dziewczynek” przyglądam się od dawna i śledziłam jego perypetie jeszcze zanim został wydany. Przyznam jednak, że do tej pory było to badanie z pewnej odległości – bardziej obserwacja przez lunetę. ;) Na kosmiczne lądowanie zdecydowałam się w zeszłym tygodniu, kupując najnowszy, trzeci numer pisma. Zanim trafił ostatecznie w ręce pewnej młodej damy, zdążyłam sama uważnie przeczytać i przejrzeć zawartość. Opiszę Wam więc moje wrażenia.

 

Na okładce gazety "Kosmos dla dziewczynek" widać ilustrację. Obrazek przedstawia dwie dziewczynki jedzące dwie połówki cytryny.
Okładka trzeciego numeru magazynu “Kosmos dla dziewczynek”, który trafił w moje ręce.

 

Na starcie wita nas ilustrowana okładka, której autorką – w przypadku tego wydania – jest Ola Woldańska-Płocińska. W lewym górnym rogu widnieje informacja: “Pismo mądre, piękne, zabawne, dobre i odważne jak jego czytelniczki!”. Hmm, poprzeczka postawiona wysoko… Jedziemy więc dalej.

Podobieństwa i różnice

Wędrując w głąb kosmosu trafiamy na jeszcze większą ilość ilustracji, wykonanych przez grono zdolnych twórczyń. Jest kolorowo, wizualne dzieje się dużo, ale całość skonstruowana została spójnie i ze smakiem. Tematem przewodnim numeru są podobieństwa i różnice. Te potrzebne i wprowadzające “porządek w przyrodzie”. Ale i takie, które dzielą ludzi i sprawiają, że ci darzą się niechęcią lub nawet ranią się nawzajem. Temat istotny i delikatny – “na czasie”, ale jednocześnie uniwersalny. W “Kosmosie” został on przedstawiony z należytym wyczuciem i, co ważne, z uwzględnieniem dziecięcego punktu widzenia. Na kilku stronach odnajdujemy ilustrowane nawiązanie do słynnego już spotu duńskiej telewizji TV 2 dotyczącego różnic i podobieństw – widocznych, jak i tych ukrytych. Niektóre z nich, jak te widoczne, wydają się oczywiste i często stają się pretekstem do tworzenia lub wzmacniania stereotypów. Za to inne potrafią naprawdę zaskoczyć:

 

 

Podziały oczami dzieci

Wracając do dziecięcego punktu widzenia: są tu historie dziewczynek w różnym wieku, które wskazują, co oznacza dla nich podział na grupki i jak same odnalazły się we własnym gronie rówieśniczym, mając z takim podziałem do czynienia. Dziewczynki mówią otwarcie, jak radzą sobie z taką sytuacją i jakie uczucia im towarzyszą. Jest też fotorelacja Siqi Chen z Chin, która opowiada o rodzimej kulturze i swoim miejscu zamieszkania. Młoda czytelniczka zyskuje więc możliwość konfrontacji własnego zdania i swojej codzienności z obyczajami i spostrzeżeniami innych dziewczynek. Czasem żyjących w podobnych, a czasem w innych realiach… No właśnie: czy na pewno, i jak bardzo innych?

 

Kosmos dla Dziewczynek - ilustrowana rozkładówka gazety. Po lewej stronie widać napis "Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu". Po prawej - pytania: Co nas dzieli? Co nas łączy?
“Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu” i “Co nas dzieli? Co nas łączy?”. Hasła w magazynie “Kosmos dla dziewczynek” przypominają o sprawach istotnych.

 

O królu, który dzielił świat w swojej głowie

Na kolejnych kartach magazynu temat powraca w rozmaitych kontekstach i na różne sposoby. To, co dzieje się gdy próbujemy sztucznie dzielić społeczność na podstawie cech powierzchownych, świetnie obrazuje Marcin Wicha w opowiadaniu “Bęcwagon w zoo”. Historia upartego króla, usiłującego dokonać segregacji zwierząt, w humorystyczny sposób obrazuje niedorzeczność takich podziałów. I pokazuje, że istnieją one przede wszystkim… w głowie segregującego. A jak kończy się to w rzeczywistości? Tu już odsyłam do opowiadania, które, jak sądzę, daje do myślenia nie tylko dzieciom. ;) Dodam tylko, że Marcin Wicha, którego twórczość do tej pory znałam z książek Jak przestałem kochać design czy Rzeczy, których nie wyrzuciłem oraz artykułów pisanych dla Gazety Wyborczej (jeden z nich znajdziecie w zakładce “linki”), tym razem dał się poznać od kolejnej strony. I przyznam, że jako autor opowiadania dla dzieci także zdaje egzamin. Proponowany przez niego tekst jest błyskotliwy, zabawny, a przy tym – pouczający. Naturalnie i bez zbędnego moralizowania.

 

Fragment strony magazynu "Kosmos dla dziewczynek". Na stronie widać tytuł opowiadania "Bęcwagon w ZOO".
W opowiadaniu “Bęcwagon w ZOO” Marcin Wicha z wprawą i dystansem “odczarowuje” trudne zjawisko, jakim są podziały.

 

Wiedza i eksperymenty

Oprócz tekstów do czytania nie mogło też zabraknąć elementów interaktywnych. Jest więc gra “Kto mnie zna” do wycięcia i wykorzystania w koleżeńskim gronie, są i propozycje eksperymentów nie związanych z tematem przewodnim. Na przykład taki, dzięki któremu można poznać działanie emulgatorów. A wystarczą do tego składniki dostępne praktycznie w każdej kuchni… No, chyba, że ktoś nie je musztardy. ;))

 

Rozkładówka magazynu "Kosmos dla dziewczynek" z grą do wycięcia. Po lewej stronie widać ilustrację z dziewczynkami jadącymi na rowerach. Po prawej - pytanie "Kto mnie zna?"
Rozkładówki “Kosmosu” są pełne ilustracji i ciekawych zadań – jak ta, z grą “Kto mnie zna?”

 

Ponieważ pismo kierowane jest do mądrych i odważnych dziewczynek, nie mogło też brakować opowieści o mądrych i odważnych kobietach. Jedną z nich jest Margaret Hamilton, informatyczka i programistka Instytutu Technologii w Massachusetts. Co ciekawe, jej postać została przypomniana i opisana w towarzystwie fajnego zadania. Wyzwanie w prosty sposób pomaga zrozumieć, czym jest kod binarny czyli zero-jedynkowy “język” komputera. I wcale nie potrzeba do tego technologii cyfrowej, wręcz przeciwnie, wystarczą… korale! Nie oznacza to jednak, że nowe technologie schodzą na drugi plan przy robótkach ręcznych. Oto bowiem, na sąsiedniej stronie, mamy krótką listę ciekawych aplikacji mobilnych. I przyznam całkiem szczerze, że sama z chęcią je przetestuję.

 

Fragment magazynu "Kosmos dla dziewczynek". Strona gazety zawiera tytuł "Cyfrowe korale Margaret Hamilton" oraz zdjęcie opisywanej postaci.
“Kosmos dla dziewczynek” to też historie silnych, mądrych kobiet. Jedną z nich jest Margaret Hamilton, którą widać na powyższym zdjęciu.

 

Ratowniczki jedzenia i kurze sekrety

Już temat przewodni numeru dowodzi, że “Kosmos dla dziewczynek” z założenia ma wspomóc kształtowanie zdrowych postaw społecznych, rozwój empatii i umiejętności obserwacji. Jego zawartość przypomina też jednak, że na naszą codzienność nie składa się wyłącznie budowanie relacji człowiek-człowiek. Ważna jest też relacja z samą sobą oraz z otoczeniem, w tym ze zwierzętami czy roślinami. Pojawia się tu więc wywiad z Polą, która uratowała psa z hodowli, opowieść jak hodować kury oraz o tym, jak zostać ratowniczką jedzenia. Co do wspomnianej hodowli – można się tu dowiedzieć sporo o kurzym życiu!

 

Strona magazynu ze zdjęciem psiej damy. Zabawkowy piesek jest elegancko ubrany i ma na szyi perły. Trzyma tabliczkę "podziel się miłością z psiakami".
“Podziel się miłością z psiakami” to coś, do czego zachęca psia dama na ilustracji. Autorką zdjęcia jest Mirella von Chrupek.

 

Mnie samą w “Kosmosie” ujmują detale – nie tylko estetyczne, ale i treściowe, takie jak ten:

 

Gdy pobierasz obrazki z sieci - pamiętaj, że niektóre z nich są płatne. "Żeby coś pojawiło się w internecie, ktoś musi to do niego wrzucić". O tym przypomina strona magazynu "Kosmos dla dziewczynek" widoczna na zdjęciu.
Gdy pobierasz obrazek w sieci – pamiętaj, że do kogoś należy… Na łamach “Kosmosu” przemycane są różne ciekawostki i ważne informacje. Jak ta o prawach autorskich.

 

Cóż uczy lepiej szacunku do otoczenia, życia i do czyjejś pracy niż uświadamianie procesów (życie kur-niosek, oszczędzanie żywności)? Lub niż pokazywanie, skąd pochodzi to, co posiadamy, jemy, z czego korzystamy? Tak przy okazji, powyższe zdjęcie jest świetną zapowiedzią kolejnego posta, który znajdzie się na “Wyobraźniej!”. A dotyczył będzie właśnie praw autorskich.

Pamiętając o najważniejszym

Podsumowując, kosmiczna podróż skłania do spojrzenia na różne rzeczy z różnych perspektyw. Do pochylania się nad tym, co drobne i przyziemne, a ważne. Skupiania na tym, co powinno stanowić naturalną część codzienności. Najważniejszą częścią wyposażenia w trakcie tej wyprawy staje się świadomość: różnic i podobieństw, otoczenia, nas samych. Wraz z całym naszym potencjałem. Dlaczego piszę “nas”? Po pierwsze: myślę, że teksty, choć pisane językiem prostym i przystępnym dla dzieci, powinny dawać do myślenia też dorosłym. A po drugie, magazyn dowodzi, że już od najmłodszych lat można, a właściwie wręcz trzeba pokazywać dziewczynkom, że świat leży w ich rękach. Przypominać, że dużo zależy od ich mocy. I że, Moje Drogie Małe i Duże, nie ma migania się i mówienia “to mnie nie dotyczy”! W tym miejscu chciałabym oddać zachwyt mojej babci, gdy pokazałam jej “Kosmos”. Ponieważ jednak nie uwieczniłam zachwytu w sposób inny jak tylko w swojej pamięci, dodam tylko: i babcia bardzo rekomenduje. Cytując ją: “świetne, potrzebne, kiedyś czegoś takiego nie było!”. :)

Dodatkowym atutem jest warstwa wizualna pisma, które jest po prostu dobrze zaprojektowane. Zgodnie z okładkową zapowiedzią – treść i opakowanie tworzą mądrą, dobrą i wartościową całość. Według mnie drużynie “Kosmosu dla dziewczynek” należą się za to ukłony. Osobiście mam nadzieję (wierzę!), że magazyn będzie trzymał poziom i że powstanie jeszcze wiele tak wartościowych numerów jak ten, który znalazł się w moich rękach.

A czy i u Was wylądował “Kosmos dla dziewczynek”? Jeśli tak, podzielcie się wrażeniami! I jeszcze jedno ważne pytanie: kto z Was trafił na coś podobnego dla chłopców?

 


Na stronie fundacjakosmos.org możecie dowiedzieć się więcej, a odnośnik do facebookowej strony magazynu “Kosmos dla dziewczynek” gości już także na stałe w zakładce “linki”, w górnej części strony. Pozostając w dziewczyńskich klimatach, przypominam też tekst “Girl power – o prawdziwej dziewczyńskiej mocy”, który możecie przeczytać TUTAJ.


 

Related Posts

Leave a comment