To tylko kolorowanki

Kolorowanki – książeczki przygotowane „dla zabicia nudy”, drobny upominek wręczany w zestawie z kredkami lub flamastrami… ot, niby nic. A jednak, od pewnego czasu kolorowanki przeżywają prawdziwy renesans – głównie za sprawą wersji dla dorosłych, które mają pomagać w odstresowaniu się lub po prostu pozwolić na miłe spędzenie czasu. Obok tradycyjnych książeczek do kolorowania można też trafić na wersje wielkoformatowe, pocztówki, a nawet rzeczy do kolorowania typu zabawki czy pościel (na te ostatnie nanosi się zwykle kolory za pomocą specjalnych pisaków). Kolorowanki mają zarówno zwolenników, jak i przeciwników. W przypadku tych „dorosłych” wersji opinie są podzielone. Obok aprobaty osób lubiących spędzać długie godziny z kredkami pod ręką, są też takie jak głos jednej z moich koleżanek: „Mnie to nie odstresowuje! Ciągle pilnowałam żeby nie wyjść za linię, wkurzało mnie to raczej…”. No cóż, jak widać – w niektórych przypadkach kolorowanie przynosi efekt wprost przeciwny do zamierzonego. :)

Dziś nie będę jednak skupiać się na ocenianiu walorów „antystresowych” , a raczej na tych edukacyjnych. I tu robi się nieco kontrowersyjnie. Spotkałam się bowiem z głosami mówiącymi o tym, jakoby kolorowanie nie uczyło kreatywnego i samodzielnego myślenia, a jedynie schematycznego i odtwórczego działania. Patrząc na niektóre kolorowanki nie sposób się z tym nie zgodzić. Ale czy wszystkie można wrzucić do jednego worka? Cóż, chyba nie byłabym zbyt wiarygodna gdybym stwierdziła, że tak. :)  Dlaczego? Ano, dlatego, że sama zilustrowałam kilka kolorowanek (i obecnie pracuję nad kolejną), a na własne zajęcia od czasu do czasu przygotowuję specjalne wielkoformatowe plansze, również służące do wypełniania kolorem. Na końcu tego posta pokażę kilka przykładów własnych działań – nie  po to, by jakoś dosadnie zareklamować swoje „kolorowankowe”

predyspozycje, a raczej by pokazać przykłady, które są mi bliskie, znane z autopsji i które sama wykorzystuję. Będzie to główna część moich doświadczeń z kolorowankami – a zdobywając je wchodzę zarówno w rolę twórcy, jak i bacznego obserwatora. Obserwując widzę, że wiele kolorowanek tworzonych jest w wersjach „dla dziewczynek” i „dla chłopców”, przy czym te „dziewczyńskie” to często głównie nieudolnie narysowane księżniczki bez twórczej inwencji – nad takimi wydaniami ubolewam, ale to już wątek na osobny post. ;) W tym przypadku nie zajmę się poszczególnymi tematami, a głównymi, ogólnymi walorami:

Jakie kolorowanki dla dzieci uznaję za kreatywne i wartościowe?
  1. Takie, które pozwalają na dodanie czegoś od siebie – dorysowywanie, doklejanie, uzupełnianie. Oprócz kolorowania jest tu przestrzeń dla wyobraźni i miejsce na samodzielne myślenie. Tu szczególnie mile widziane są tzw. książeczki aktywnościowe. Osobiście, jako dziecko, uwielbiałam łamigłówki i „uzupełnianki” do kolorowania i do dziś na ich widok można dostrzec błysk w moim oku. :)
  1. „Opowiadające” historię… i pomagające dziecku tworzyć własną – kolorowanka to w końcu też ilustrowana książeczka. Oprócz książeczek nastawionych wyłącznie na formę są też takie, które zawierają treść, poruszają określone tematy, prowokują do budowania własnej narracji. Jeśli tylko teksty są spójne z ilustracjami, zagadnienia rzeczowo i jasno opisane, a pytania umiejętnie postawione, książeczka może mieć spore walory edukacyjne. A treść tym łatwiej zapamiętać, im większy wkład ma się we współtworzenie ilustrowanej książki.
  2. Te, które nie wskazują, jakich kolorów użyć – choć, na szczęście, widuję takich książeczek coraz mniej, można niekiedy trafić na takie kolorowanki, które po lewej stronie zawierają grafikę do kolorowania, a po prawej – analogiczną, kolorową wersję obrazka (jako wzór). Taka forma nierzadko idzie też w parze z niskiej jakości ilustracjami. Pokazanie dziecku schematu, który ma odwzorować żeby osiągnąć swój cel to właśnie to, co słusznie podważają „przeciwnicy” kolorowanek: postępowanie zgodnie z instrukcją zamiast samodzielnego i kreatywnego myślenia.
  3. Niekonwencjonalne. Kolorowanka na pół ściany lub podłogi, przestrzenna zabawka do kolorowania… te, które nie mają formy książeczki, pozwalają na trenowanie motoryki i koordynacji, a także na późniejsze wykorzystanie ich w roli zabawek. A jeśli forma łączy się z zasadami opisanymi w dwóch wcześniejszych punktach – robi się zdecydowanie ciekawie! :)
  4. Stworzone samodzielnie! Jeżeli czujesz się na siłach by narysować choćby prosty kształt – dom, roślinę, miejsce zwierzę, stworka – weź marker i brystol do ręki i działaj. :) Możecie stworzyć obrazek do kolorowania wspólnie z dzieckiem, a następnie razem go pokolorować. Jest tu miejsce na wspólne działanie, samodzielne stworzenie czegoś od podstaw i – a jakże – na kolorowanie!

Oczywiście, oprócz tego jaką kolorowankę dziecko dostanie do ręki, liczy się również nasze podejście do pracy z akcesoriami do kolorowania. Jeśli mały twórca będzie wciąż dostawał komunikaty typu „nie wyjeżdżaj poza linię!” lub „narysuj tak jak tu pokazali”, nie pomoże nawet najlepiej skonstruowana kolorowanka. A przy tej odpowiednio dobranej wersji, połączonej z otwartością i większym „luzem” twórczym, dobra zabawa może zyskać sporą wartość edukacyjną i sprawić, że niepozorna książeczka lub plansza stanie się czymś znacznie więcej niż „tylko” kolorowanką. Cały czas warto jednak również pamiętać, że kolorowanki nie powinny być jedyną formą aktywności plastycznej dziecka, a jedynie jej częścią lub uzupełnieniem.

Oto kilka przykładów dobrze narysowanych i wartych uwagi kolorowanek:

1. Kolorowanki od Monumi przestrzenne domki z miejscem na dorysowywanie własnych elementów we wnętrzach, tematyczne plansze wielkoformatowe, miarki do kolorowania.

 

2. Książeczki aktywnościowe – „O ja cię, smok w krawacie”(M. Wosik, P. Rychel, wyd. Bajka) „Wytwórnik”(K. Bogucka, S. Tomiło, wyd. Wytwórnia), „Zróbmy sobie arcydziełko”(M. Deuchars, wyd. Dwie Siostry) „Typogryzmoł”(J. Bajtlik, wyd. Dwie Siostry) i „Mapownik”(A. i D. Mizielińscy, wyd. Dwie Siostry) – niekiedy bardziej „dorysowywanki” z elementami do kolorowania. Wszystkie uważam za godne uwagi, a znajdziesz je w jednym miejscu i jednym poście więc zamiast duplikować treści, po prostu odsyłam tutaj.

3. Poszewka na poduszkę do kolorowania od Kiwika Baby – w sieci można trafić na różne poszewki, na moją listę zdecydowałam się jednak wciągnąć właśnie tą, ze względu na jej formę i prostotę, która pozwala dziecku wykazać się kreatywnością i zinterpretować temat po swojemu.

 

 

4. I taka ciekawostka, nie (tylko) dla dzieci – sukienki do kolorowania. Pierwszą z nich, stworzoną przez Berber Soepboer, zobaczyłam już całkiem dawno temu i przypomniała mi się przy okazji pisania tego posta. Drugą, od Fernando Brizio, odkryłam teraz, szukając informacji o tej pierwszej.  Link do pierwszej – tutaj, a do drugiej – tu.

 

 

A na koniec – obiecana wzmianka o moich „kolorowankowych” doświadczeniach:

Książeczkę z łamigłówkami do kolorowania, „Lidberg dzieciom”, przygotowałam w zeszłym roku na zlecenie Centrum Rowerowego Lidberg, prowadzącego także zajęcia edukacyjne z najmłodszymi. Kolorowanka to dodatkowo pomoc w nauce czytania, swoją formułą nawiązująca do metody Domana. Jej istotnym elementem jest też kolorowa wkładka ze znakami drogowymi do wycinania. Książeczka stanowiła także punkt wyjścia dla kolejnych pomocy dydaktycznych, przygotowywanych później wspólnie z marką Lidberg – zakładek i plansz wykorzystywanych na warsztatach rowerowych.

 

 

W tym i poprzednim miesiącu prowadziłam zajęcia w zielonogórskiej Galerii BWA w ramach cyklu „Raz, Dwa, Trzy, Kultura i Ty!” zainicjowanego przez Lubuski Teatr. W trakcie cyklu czterech spotkań dzieci z miejscowości sąsiadujących z Zieloną Górą miały okazję poznać lokalne instytucje kultury. Na zaproszenie galerii, jako jej reprezentantka, postanowiłam opowiedzieć młodym gościom o pracujących w niej osobach – posłużyłam się tu planszami do kolorowania, na których dzieci mogły domalować własne elementy i postaci.

 

 

Jednym z moich pierwszych doświadczeń z wielkoformatowymi kolorowankami był eksperyment w ramach wystawy prac dzieci uczestniczących w moich warsztatach „Stacja: Ilustracja”, którą zorganizowałam w Fundacji Salony. Ręcznie wyrysowany pociąg z nietypowymi pasażerami okazał się ciekawą i intergującą atrakcją, z której skorzystali zarówno dorośli, jak i dzieci.

 

 

Temat kolorowanek będzie zapewne jeszcze powracał, a tymczasem – kolorowego dnia!

Related Posts

Leave a comment